Przed budynkiem szpitala pojawili się lekarze, pielęgniarki, położne oraz pracownicy administracyjni. Wszyscy w niepewności i obawie nie tylko o swoją pracę, ale w ogóle o dalszy los porodówki w Piotrkowie.
Od kilku lat prowadzę oddział położniczo-ginekologiczny w tym szpitalu. Robię to wraz ze wspaniałym personelem. Zebraliśmy się tutaj, aby zaprotestować, ponieważ chcemy dalej pracować w tym budynku. Chcemy nadal służyć piotrkowskim kobietom - mówiła Urszula Kopańska, oddziałowa oddziału położniczo-ginekologicznego.
Na proteście obecny byli również lekarze od lat związani z tą placówką.
Protestujemy, ponieważ mamy nieoficjalną informację od dyrekcji, że to koniec. Od końca stycznia ma ponoć nie być oddziału położniczo-noworodkowego i oddziału dziecięcego. Dla nas są szykowane wypowiedzenia i pieniądze na odprawy. Taką informację, na razie tylko słowną, otrzymaliśmy. Gdzie będziemy dalej pracować? Gdzie będzie oddział? Tego nie wiemy. Ja mogę pracować wszędzie. Bylebym miał takie warunki pracy jak tutaj - mówił dr Marek Chalusiak, ordynator oddziału noworodków.
Z protestującymi spotkał się starosta Piotr Wojtysiak, który podkreślił, że decyzja o wypowiedzeniu umów z NFZ ma związek z rosnącymi długami szpitala.
NFZ finansując działanie szpitala, przekazuje nam zaledwie 2/3 pieniędzy niezbędnych do jego prowadzenia. Powiat w tej sytuacji musi dopłacać około 1,2 mln zł miesięcznie, by to miejsce mogło działać. My chcemy, żeby od stycznia w tym budynku kobiety nadal mogły rodzić dzieci, a personel zachował swoje stanowiska. Na dziś do każdego porodu dopłacamy 1000-2500 zł - wyliczał starosta Wojtysiak.
Zabieg wypowiedzenia umów z NFZ-em ma zdaniem starosty Wojtysiaka umożliwić przejęcie świadczeń przez Samodzielny Szpital Wojewódzki, którym zarządza Urząd Marszałkowski. Nie wiadomo jednak, co z pracownikami.
Zgodnie z pismem pana marszałka pracownicy mają mieć zapewnione porozumienie, co do zatrudnienia. Liczymy na to, że gdy władze wojewódzkie otrzymają od nas zgodę na użytkowanie budynku i przejęcie sprzętu, skorzystają też z doświadczenia tych pracowników. Niepokoi mnie, że w tej sprawie nikt jeszcze nie nawiązał z nimi kontaktu. Ja także nie znam na ten moment stanowiska Urzędu Marszałkowskiego w tej sprawie. To jego pracownicy będą podejmowali decyzję co do tego, kogo decydują się zatrudnić. Jeśli chodzi o sam budynek, on nadal będzie własnością powiatu piotrkowskiego. Użyczymy go jednak przedstawicielom województwa. Będą tu realizowane świadczenia z zakresu ginekologii, położnictwa, pediatrii i neonatologii - mówił Piotr Wojtysiak.
Pod szpitalem nie było przedstawicieli marszałka województwa, więc nie wiemy, jakie mogłyby być warunki tego przejęcia. W Urzędzie Marszałkowskim pracuje zespół, który zajmuje się sprawą przejęcia tych świadczeń. W tej chwili sprawą otwartą jest, jak te prace się zakończą.
O konkretach nie chciał mówić także Arkadiusz Olędzki, dyrektor PCMD.
To nie jest prawda, że są przygotowane wypowiedzenia. Czekamy na decyzję Rady Powiatu. Jeśli ona zostanie w czwartek podjęta to wówczas będą prowadzone rozmowy z Urzędem Marszałkowskim i NFZ w sprawie przejęcia tych świadczeń - mówił dyrektor PCMD, zaznaczając, że decyzja w sprawie wręczenia wypowiedzeń pracowników będzie zależeć od decyzji marszałka, który ma przejąć te świadczenia. - Ideałem byłoby, gdyby szpital wojewódzki czy marszałek przejął tych pracowników zgodnie z kodeksem pracy. Nawet jeśli marszałek zdecyduje, że ja mam najpierw wypowiedzieć umowy, a potem będą podpisywane nowe, (już przez szpital wojewódzki - red.) to należy to zrobić z odpowiednim wyprzedzeniem, aby świadczenia były kontynuowane - podkreślił dyrektor szpitala.
Słowa starosty i dyrektora nie przekonały protestujących pracowników. Ich zadaniem, kłopoty szpitala zaczęły się w 2016 roku. Wówczas powiat podjął decyzję o reorganizacji szpitala i pozbyciu się m.in. bardzo dochodowego dla szpitala oddziału kardiologii.
Była u nas wspaniale funkcjonująca kardiologia z interną. Tam były wszczepiane stymulatory serca, a z tego były duże wpływy. To były "czyste pieniądze". Pacjent krótko przebywał, a po zabiegach szybko wychodził. Szpital miał z tego czysty zysk. Mieliśmy wspaniałych specjalistów, a oddział działał prężnie. Nikt nie wziął tego pod uwagę. Pan starosta uważał wówczas, że on ma świetny program naprawczy, a my mamy dzisiaj obraz tej naprawy. Początek problemów szpitala to likwidacja chirurgii, interny i kardiologii w 2016 roku - przekonywała Alicja Rybak, pielęgniarka, która jest wieloletnim pracownikiem PCMD.
O los porodówki obawiają się także młode matki, które niedawno rodziły w tym szpitalu.
Sześć tygodni temu urodziłam w tym szpitalu swojego syna. Nie ma żadnych zastrzeżeń do pracy lekarzy i pielęgniarek. Nie wyobrażam sobie, że w takim mieście, jak Piotrków nie było szpitala położniczego. Kobiety musiałyby jeździć do Łodzi, czy Radomska. To jest dla mnie niedorzeczne - mówiła jedna z obecnych na proteście kobiet.
Tuż po proteście zebrała się rada społeczna szpitala, która dyskutowała nad kwestią przejęcia świadczeń medycznych przez szpital wojewódzki. Najważniejsze decyzje zapadną jednak w czwartek. Wówczas Rada Powiatu ma podjąć decyzję o zerwaniu kontraktu z NFZ-em. Na sesję wybierają się położne i pielęgniarki szpitala, które liczą, że uda im się wypłynąć na głosowanie radnych.
Nadzieja umiera ostatnia, dlatego będziemy walczyć do samego końca - zapowiadały.